top of page
Zdjęcie autoraTeraz Wilanów

„Każdy list do mnie dotrze" - Rozmowa ze Świętym Mikołajem

Urodził się w III wieku naszej ery i – choć trudno w to uwierzyć – nadal żyje. Być może nie wszyscy w niego wierzą, ale niezależnie od tego, czy postrzegamy go jako postać historyczną, czy wytwór popkultury, jedno jest pewne: Święty Mikołaj uosabia coś, co wszyscy chcielibyśmy pielęgnować. Tak jak on chcielibyśmy dzielić się z innymi, nieść pomoc potrzebującym i uszczęśliwiać tych, których kochamy. W tej wyjątkowej rozmowie Święty Mikołaj odsłania kulisy swojej otoczonej legendą biografii i opowiada o tym, co w życiu najważniejsze.


Teraz Wilanów: Pochodzisz bogatej rodziny, co jest rzadkością wśród świętych.

Święty Mikołaj: To prawda. Im większe bogactwo, tym więcej pokus i trudniej o świętość. Jednak mi się udało, podobnie jak Franciszkowi, który również rozdał swój majątek biednym. Odziedziczyłem naprawdę wiele, ale na co komu pieniądze, jeśli nie umie dzielić się z innymi?


TW: Jak wspominasz swoje życie w Mirze, gdzie zostałeś biskupem?

ŚM: Urodziłem się około 270 roku w Patarze. Przeniosłem się do Miry, gdzie mieszkańcy wybrali mnie na biskupa. Współcześnie to tereny Turcji.



TW: A jak to się stało, że z Azji Mniejszej przeniosłeś się na północ?

ŚM: Wraz z rozwojem chrześcijaństwa i upadkiem Konstantynopola w XV wieku, ostatnie ślady Cesarstwa Rzymskiego zniknęły z tych terenów. W tamtych czasach panował tam też upał, który mi doskwierał, więc postanowiłem przenieść się w chłodniejsze rejony świata.


TW: Dlaczego akurat Laponia?

ŚM: Mam dwa domy – jeden w Laponii, drugi na biegunie północnym. Zarządzanie całą moją logistyką, od czytania listów po rozwożenie prezentów, wymaga odpowiedniej przestrzeni.


TW: Czemu mieszkańcy wybrali Cię na biskupa? Opowieści o Tobie są prawdziwe czy to legendy?

ŚM: Gdy ktoś staje się znany, ludzie często ubarwiają jego historię, dlatego część historii o moim życiu jest prawdziwa, a część nieco podkoloryzowana.


TW: Opowiesz jakąś ciekawą prawdziwą historię ze swojego życia?

ŚM: Chętnie podzielę się opowieścią o trzech ubogich pannach, którym pomogłem. Dowiedziałem się od ich sąsiadów, że rodzice, żyjąc w biedzie, chcieli sprzedać swoje córki. Postanowiłem temu zapobiec. Wiedziałem, że jeśli zaoferuję im pomoc otwarcie, odmówią, bo byli bardzo honorowymi ludźmi. Zakradłem się nocą, wszedłem na dach i wrzuciłem przez komin trzy sakiewki z pieniędzmi. Traf chciał, że wpadły do pończoch suszących się przy kominku.



TW: To stąd wziął się zwyczaj chowania prezentów w skarpetach?

ŚM: Tak, choć nie wszędzie ten zwyczaj się przyjął. Tam, gdzie były kominki, wieszano skarpety. W innych miejscach prezenty kładzie się pod choinką albo chowa pod poduszką.


TW: A co w Twojej pracy jest trudne?

ŚM: Wyjątkowo trudny czas związany był z pandemią Covid-19. Musiałem dostosować swoje działania do nowych wyzwań. Pracowaliśmy z elfami w systemie zmianowym, by zachować dystans. Mimo trudności dostarczaliśmy prezenty w sposób bezpieczny. A co najważniejsze, starałem się, by moje przesłanie nadziei i miłości było bardziej wyraźne niż kiedykolwiek.


TW: Wojna w Ukrainie to temat, który porusza serca wielu ludzi. Czy Mikołaj angażuje się w pomoc mieszkańcom terenów objętych konfliktem?

ŚM: Absolutnie tak. W takich sytuacjach bardziej niż zabawki liczy się realna pomoc. Współpracuję z wieloma organizacjami, które dostarczają żywność, ubrania czy schronienie osobom dotkniętym wojną. Pracujemy razem, by nieść odrobinę radości dzieciom w tych trudnych warunkach.


TW: Konflikty w Izraelu i na Bliskim Wschodzie również są źródłem wielkiego cierpienia. Czy tam także dociera Pan ze swoim przesłaniem?

ŚM: Tak, ale w takich miejscach moje działania są bardziej symboliczne. Staram się docierać do dzieci niezależnie od ich pochodzenia czy religii, bo każde dziecko zasługuje na odrobinę magii i nadziei, szczególnie w czasie konfliktów.


TW: Internet zmienił świat. Czy wpłynął również na sposób, w jaki dzieci kontaktują się z Panem?

ŚM: Zdecydowanie! Teraz otrzymuję mnóstwo e-maili, wiadomości na portalach społecznościowych, a nawet filmików od dzieci. Technologia pozwala mi być bliżej ludzi,

ale tęsknię za tradycyjnymi listami pisanymi odręcznie. Jest w nich coś magicznego, czego nie da się zastąpić wiadomością cyfrową.


TW: A nie uważasz, że wizerunek Mikołaja przez wieki uległ komercjalizacji?

ŚM: Być może, ale nie widzę w tym nic złego. Jeśli współczesna kultura masowa przypomina ludziom o altruizmie i miłości, to niech będzie jak najbardziej masowa. Najważniejsze, by święta wyzwalały w nas najlepsze uczucia.


TW: Wiele osób twierdzi, że Mikołaj nie istnieje…

ŚM: A z kim teraz rozmawiasz? :)


TW: Na jaki adres można pisać listy do Świętego Mikołaja?

ŚM: Moje listy obsługują trzy urzędy pocztowe:

• Norwegia: Julenissen’s Postkontor, Torget 4, 1440 Drøbak, Norwegia

• Finlandia: Santa Claus, Arctic Circle, 96930 Rovaniemi, Finlandia

• Kanada: Santa Claus, North Pole, Canada, HOH OHO


TW: Dziękuję za rozmowę i życzę wytrwałości bo intensywny czas przed Tobą!

ŚM: Dziękuję, Wesołych Świąt! Ho, ho, ho!



Rozmawiał: T. Mackiewicz

Fot. Rovaniemi is The Official Hometown of Santa Claus

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comentários


bottom of page